Za nami 1 września. Uczniowie rozpoczęli swoją walkę z nauką. Wprawdzie studenci zaczynają od października, lecz ja również zaczęłam już swoje przygotowania do nadchodzącego roku akademickiego. Chcę ze wszystkim zdążyć.
Dziś jednakże pragnę jeszcze na chwilę wrócić do wydarzeń z ostatnich dwóch miesięcy i moim czytelnikom przedstawić część ze swoich zdjęć ilustrujących zabawne i bardzo ciekawe momenty z minionych wakacji. Zwiedziłam wiele miejsc na własnych nogach. Poznałam mnóstwo interesujących osób.
Artykuł Piotra Żytnickiego „O kilka słów za daleko” (https://wyborcza.pl/1,135424,16493786,O_kilka_slow_za_daleko.html) wzbudził we mnie mieszane uczucia. W pierwszej chwili, jako dziennikarka obywatelska odczułam bunt przed naruszeniem wolności słowa.
Odniosłam wrażenie, że opisany w artykule dziennikarz przypłacił swoją szczerość utratą możliwości pracy w zawodzie. Jednakże, po wnikliwej analizie tematu doszłam do wniosku, że oprócz wolności słowa ważne jest w naszym zawodzie, aby nie naruszać dóbr osobistych opisywanych przez nas, dziennikarzy osób. Naruszanie czci poprzez pomówienie o negatywne postępowanie w życiu osobistym, czy, jak w przytoczonym przypadku, niewłaściwe zachowanie w życiu zawodowym jest atakiem na godność osobistą. Skutkować to może przecież utratą zaufania, potrzebną do wykonywania zawodu.
Podczas ostatniego spaceru w Mielnie uwagę moją zwrócił tłum ciągnący do ogromnego hangaru. Okazało się, że jest to tymczasowa, bo umiejscowiona na czas wakacji, Biedronka. Otwarta prawie całodobowo (z 45 minutową przerwą techniczną) przyciąga codziennie tysiące klientów. Jeszcze nigdy nie widziałam takich tłumów przy kasach. Jak się dowiedziałam wszystkie kasy są non stop otwarte. Obsługa nie nadąża z wystawianiem towarów i sprzątaniem pustych kartonów, przez co wnętrze sklepu wygląda, jakby przeszło przez nie tornado.
Wakacje właśnie osiągnęły półmetek. Jak co roku jest to czas, w którym wszystkie supermarkety startują z bogatą ofertą szkolnych wyprawek. Prześcigają się w kolorowych motywach zeszytów, czy piórników. Kuszą coraz piękniejszymi tornistrami, torbami i plecakami.
Ja jednak, po przeczytaniu artykułu Agnieszki Szaser, pt. Plecy prosto, czyli jak dbać o swój kręgosłup (https://stylzycia.newsweek.pl/plecy-prosto-czyli-jak-dbac-o-swoj-kregoslup-zdrowie-ortopedia-wady-postawy-newsweek-pl,artykuly,343648,1.html), chciałabym uczulić rodziców, aby przy zakupach nie kierowali się kolorem, czy modnym nadrukiem na plecaku. Myślę, że podstawowym kryterium zakupu powinna być troska o komfort kręgosłupa pociechy. Warto przede wszystkim zwrócić uwagę na wagę. Plecak, czy tornister już od pierwszych dni będzie zapełniony ciężkimi książkami. Powinien zatem być jak najlżejszy. Ważne jest również to, żeby miał on usztywniony, wyprofilowany tył oraz szerokie, regulowane szelki. Należy także pamiętać, aby w roku szkolnym nauczyć dziecko pakować tornister tak, aby ciężar był rozłożony równomiernie.
Rosyjski zakaz wwozu polskich owoców i warzyw odbił się naturalnie szerokim echem w internecie. Twórcy memów natychmiast wzięli się do działania i portale internetowe zapełniły się kolorowymi obrazkami wzywającymi do jedzenia polskich jabłek i picia cydru. Wyliczono przy tym, że wystarczy, aby każdy z nas zjadł więcej o ok. 4 kg owoców rocznie, aby nasze państwo tego embarga nie odczuło. Temat pociągnęli również użytkownicy facebooka, tworząc na nim społeczności nawołujące do jedzenia jabłek na złość Putinowi.
Z początkiem lipca br. otwarto w Koszalinie sztuczny zalew. Zamieniono tym samym nieatrakcyjną łąkę, przez którą przepływała wąska rzeczka, w miejsce rekreacji mieszkańców Koszalina. Znajduje się tam strzeżone kąpielisko, wyciąg do wakeboardingu i wypożyczalnia rowerów wodnych. Uroku dodaje piękna fontanna strzelająca z wody. To wszystko, pomimo bliskości nadmorskich plaż, przyciąga tłumy koszalinian.
Bardzo chciałam zobaczyć to miejsce osobiście, ale niestety skończyło się na polizaniu loda przez szybę. Choć mam wrażenie, że się powtarzam, to po raz kolejny muszę zwrócić uwagę na niedostosowanie obiektu do potrzeb osób poruszających się na wózkach inwalidzkich. Dotarcie do plaży jest dla mnie niemożliwe, ponieważ prowadzą do niej strome schody z bardzo ostrym podjazdem. Żaden niepełnosprawny po nim nie zjedzie, a tym bardziej nie podjedzie.
Opinią społeczną wstrząsnęły ostatnio dwa wydarzenia, pozornie nie związane ze sobą. Jedno dotyczyło odmowy wykonania zabiegu aborcji kobiecie, która miała świadomość, podpartą badaniami prenatalnymi, że w jej łonie jest mocno uszkodzony płód. Drugie zaś związane było z walką matki, która nie zgadzała się na odłączenie od respiratora swojego siedemnastoletniego syna, u którego zdiagnozowano śmierć mózgu.
Jakie to dziwne pobudki kierują lekarzami podejmującymi za nas takie decyzje.
„Ocalone” przez profesora Chazana dziecko przeżyło w męczarniach kilka dni, natomiast matce ktoś beztrosko zafundował ogromną dawkę stresu i bólu. Przez 9 miesięcy nosiła pod sercem dziecko ze świadomością, że urodzi się chore i bez szans na normalne życie. I tak też się stało. Dziecko z jednym okiem i to bez powieki, z oponami mózgowymi nie osłoniętymi kośćmi czaszki, przeżyło 10 dni. Podobno nie cierpiało… bo cały czas miało podawaną morfinę – w przeciwnym wypadku ból, który towarzyszyłby jego krótkiemu życiu byłby niewyobrażalny.
Dziennikarstwo jest moją pasją, dlatego zdecydowałam się na ten akurat kierunek studiów. Martwią mnie natomiast realia, które coraz dobitniej pokazują, że ukończenie studiów na kierunkach humanistycznych nie gwarantuje szybkiego znalezienia pracy. Z roku na rok, wzrasta zaś zapotrzebowanie na specjalistów z kierunków ścisłych.
Z opublikowanego w Newsweek Polska raportu wynika, że uczelnie prześcigają się w tworzeniu coraz bardziej tajemniczo brzmiących kierunków. Są one związane przede wszystkim z elektroniką i informatyką, ale zmierzają w kierunku nanotechnologii, czy mikroelektroniki. Jest to naturalna kolej rzeczy, biorąc pod uwagę galopujący rozwój technologiczny. Elektronika otacza nas już praktycznie wszędzie. Coraz więcej przedmiotów codziennego użytku jest naszpikowanych komputerami.
Trybunał Konstytucyjny zakwestionował ostatnio odpłatność za drugi kierunek studiów. Wprowadzona została ona przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa, a pierwsze opłaty miały być pobierane w nadchodzącym roku akademickim.
Bardzo cieszę się, że ktoś poszedł po rozum do głowy i zablokował ten projekt. Wiadomym jest przecież, że studiowanie, zwłaszcza poza miastem rodzinnym, wcale nie jest bezpłatne. Nawet jeśli ktoś studiuje na jednym kierunku. Koszty związane z opłaceniem akademika lub stancji oraz wyżywieniem już są wystarczającym obciążeniem dla studenta. W większości przypadków wprawdzie spadają na rodziców żaka, choć są i tacy, którzy sami starają się zarobić na swoje utrzymanie.
Portale społecznościowe, jak się ostatnio okazuje, są doskonałym miejscem do szerzenia rasizmu, czy homofobii. Dziwne, ponieważ wydawać by się mogło, że służą one przede wszystkim do wymiany poglądów, informacji czy zdjęć przez młodych, otwartych na świat, ludzi. A jednak.
Rasistowskimi wpisami zaatakowany został ostatnio przez swoich „fanów” szczeciński raper Michał „Sobota” Sobolewski. A to za sprawą zdjęcia, jakie opublikował na swoim profilu. Widnieje na nim jego ciemnoskóra partnerka oraz ich dziecko.