To co jest modne w Stanach Zjednoczonych, bardzo szybko znajduje zwolenników i w naszym kraju. Często zupełnie bezkrytycznie przejmujemy jakieś dziwne sposoby na życie. Tak też się stało w przypadku tzw. „ospa party” (z ang. pox party) . Polega ono na organizowaniu przyjęcia przez rodziców dziecka chorego na ospę. Na takie party przychodzą rodzice z małymi dziećmi, a celem jest zarażenie swoich pociech. W USA dochodzi nawet do tego, że sprzedawane są pudełka z zarażonymi smoczkami, lizakami, czy kocykami. Nie dziwi mnie to, bo Amerykanie są bardzo specyficznym społeczeństwem. Ale nie spodziewałam się, że polscy rodzice tak bezmyślnie ulegną tej modzie.
<img class=" źródło: interia.pl
<img class="
A jednak. Wygodnictwo rodziców przechodzi ludzkie pojęcie. Nie chcą czekać do wieku przedszkolnego swojego dziecka, kiedy to najczęściej dochodzi do zarażenia, ale jednocześnie jest to wiek, w jakim dzieci najlżej przechodzą ospę. Chcą mieć tę chorobę jak najszybciej z głowy i zarażają malutkie pociechy. Nie zdają sobie jednak sprawy z tego, że jest to choroba bardzo obciążająca organizm. Jej powikłaniami może być nawet posocznica, czyli bakteryjne zakażenie krwi, będące m.in. konsekwencją drapania krost lub obrzęk mózgu.
<img class=" Po raz kolejny stwierdzam, że powinny być egzaminy dla ludzi chcących mieć dzieci. Zastanawiam się, dlaczego rodzice eksperymentują na swoich dzieciach. Często przecież kończy się to tragicznie. Przykładem tego może być zachowanie rodziców dziewczynki spod Nowego Sącza, którzy zagłodzili swoją córeczkę.
<img class=" Po raz kolejny stwierdzam, że powinny być egzaminy dla ludzi chcących mieć dzieci. Zastanawiam się, dlaczego rodzice eksperymentują na swoich dzieciach. Często przecież kończy się to tragicznie. Przykładem tego może być zachowanie rodziców dziewczynki spod Nowego Sącza, którzy zagłodzili swoją córeczkę.
źródło: demotywatory.pl