Po raz kolejny dotarła do nas ostatnio wiadomość o dziecku porzuconym przez 20-letnią obywatelkę Chin, na śmietniku w Polkowicach. Na szczęście, odpowiednio wcześnie, dziecko zauważył mężczyzna zbierający puszki, dzięki czemu noworodek nie zmarł z wyziębienia.
<img class=" Informacje tego typu zawsze bardzo bulwersują opinię publiczną, bo jak można wyrzucić własne dziecko „na śmietnik”, zważywszy, że można przecież bez żadnych konsekwencji zostawić dziecko po porodzie w szpitalu. Do tego w większości miast znaleźć można tzw. „okno życia”.
<img class=" Informacje tego typu zawsze bardzo bulwersują opinię publiczną, bo jak można wyrzucić własne dziecko „na śmietnik”, zważywszy, że można przecież bez żadnych konsekwencji zostawić dziecko po porodzie w szpitalu. Do tego w większości miast znaleźć można tzw. „okno życia”.
Rzecz w tym, że porzucanie dzieci jest w Polsce coraz większym problemem. Co roku około 800 noworodków zostawionych zostaje w szpitalach – wystarczy oświadczenie i matka nie ponosi w związku z tym żadnych konsekwencji karnych. W „oknie życia” rodzice zostawiają rocznie kilkoro dzieci. Tu sprawa jest bardziej kontrowersyjna, ponieważ zachęca ono do anonimowego porzucania dzieci, a co za tym idzie utrudniona jest identyfikacja dziecka, co w znacznym stopniu wydłuża procedurę adopcyjną.
Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? Czy można w jakiś sposób wpłynąć na rodziców? Niestety przyczyn jest wiele. Na pewno sprzyja temu bieda, bezdomność, czy samotne rodzicielstwo. Często na taką decyzję wpływa choroba dziecka. Ale brakuje u nas również edukacji seksualnej z prawdziwego zdarzenia, a także wsparcia dla młodocianych rodziców. Czy jest nadzieja na zmiany? Wydaje mi się, że na tę chwilę jeszcze nie dojrzeliśmy do tego, żeby potraktować to jako poważny problem.