Waldemar Sierański (ur. 5 kwietnia 1958 r. w Warszawie) aktor i artysta kabaretowy, związany od ponad 20 lat z kabaretem „Koń Polski”. Znany z występów telewizyjnych i seriali takich jak „Badziewiakowie”, „Skarb sekretarza” i „Marian i Hela”.
Agata Krokosz – witam Pana i jako młodziutka i dla wielu osób nieznana, ale niezwykle wnerwiająca dziennikarka, mam kilka poważnych i osobistych pytań dla czytelników mojego bloga (Antybariera Dziennikarska). Proszę się przedstawić – (załóżmy, że moi czytelnicy nie znają „Konia Polskiego”).
W różnych okresach historii mieliśmy do czynienia z różnymi rodzajami barier. Cenzura, układ polityczny powodujący, że nie z każdym wolno się komunikować, czasami bariera była dosłowna: był nią np. mur berliński, który na wiele lat zablokował możliwość komunikacji nawet między członkami rodzin.
Sama historia jest istotną barierą, wtedy gdy wydarzenia historyczne stają się barierą we wzajemnym porozumieniu. Czas jest ograniczeniem, zwłaszcza wtedy, kiedy go nie mamy! Czas ogranicza nas też, kiedy pracujemy oraz komunikujemy się pod jego presją. Żyjemy przecież bardzo krótko! Barierę historii, przemijania w wymiarze czasu, pokonać możemy, próbując utrwalać wspomnienia tych, którzy byli świadkami wydarzeń z przeszłości. Trudniejsza do pokonania bariera historyczna staje się wówczas, kiedy już bezpośrednio nie możemy porozmawiać ze świadkami. Bywa, że staje się to wówczas barierą nie do pokonania i nasza wiedza historyczna musi ograniczać się do spekulacji i przypuszczeń.
Kolejną ważną barierą komunikacyjną jest dzieląca ludzi przestrzeń, którą można pokonać na różne sposoby: używając zwierząt transportowych, roweru, kolei i innych środków komunikacji. Nie musimy przemieszczać się sami — barierę przestrzenną można znieść, pisząc list lub telefonując.
W podróży pomocne są wskazówki, które muszą być dla nas zrozumiałe, możliwość pytania o drogę lub przewodnik, który nas doprowadzi do celu.
Podróżowanie na wielbłądzie mogłoby być ciekawym doświadczeniem, ale chyba nie dla mnie i na pewno nie na dłuższe odległości.
Kolejną barierą w komunikacji między ludźmi jest ich odmienność kulturowa
i religijna. Brak porozumienia wynika z innych systemów wartości i zasad, przyjmowanych w obrębie różnych kultur i religii.
Tylko czy rzeczywiście tak wiele nas dzieli? We współczesnym świecie podział religijny jest coraz większy. Znane nam dotychczas religie dzielą się na przeróżne odłamy. Powstaje także niezliczona ilość sekt, których liderzy próbują podzielić ludzi, stawiając wokół swoich wyznawców mury nie do przeskoczenia.
Żeby się komunikować, ludzie używali różnych kanałów komunikacji. Oczywiście pierwszy był kanał bezpośredni, to znaczy przekaz z ust do ust.
Długo był on ważny, bo w większości ludzie nie umieli czytać.
Przekaz ustny wspierano następnie obrazem. Przekaz pisemny jest oczywiście starym wynalazkiem, ale jego skuteczność była bardzo długo niewielka, bo barierą była cena i jakość nośnika oraz masowy analfabetyzm.
Z czasem powstało radio i telewizja. Niestety, każdy etap rozwoju narzędzi komunikacji wnosił ze sobą wiele barier. Obecnie mamy do czynienia z nowoczesnymi i bardzo zaawansowanymi technologicznie nośnikami, które wielu osobom przysparzają niemało problemów.
Człowiek napotyka na swojej drodze wiele barier. Możemy je podzielić
na kilka rodzajów. Są to:
bariera czasu i historii; bariera kodu i języka wyrazu; bariera kultury i religii; bariera przestrzeni i środków transportu; bariera technologii i narzędzi komunikacji. Nie wszystkie z nich udaje nam się zlikwidować. Czasami przełamanie stojących na naszej drodze barier trwa wiele lat, a czasami jest wręcz niemożliwe.
Dziś chciałabym zająć się barierą kodu i języka wyrazu.
Ostatnio tj. 1 września w koszalińskim Bałtyckim Teatrze Dramatycznym odbyło się przedstawienie pt. “Bajki samograjki’’ autorstwa J. Brzechwy z udziałem włodarzy i oficjeli Koszalina.
Przedstawiono “Kopciuszka”, “Jasia i Małgosię”, “Kota w butach” i “Czerwonego Kapturka”.
Grali m.in:
Króla - prezydent naszego miasta, Królewicza - rektor Politechniki Koszalińskiej, Stangreta - dyrektor Polikliniki Koszalińskiej Gila - senator RP Damy dworu - ordynator oraz oddziałowa Oddziału Dziecięcego Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie Pozostałe postaci bajek obsadzili: przedstawiciele ratusza, rady miasta, różnych partii politycznych i firm sponsorujących owy spektakl. Zabawa, zabawą ale cel jaki szczytny!!! Uzbierany fundusz ze sprzedaży biletów (cegiełek) częściowo wyposaży oddział małych dzieci w naszym szpitalu. Frekwencja na spektaklu dopisała i dzięki temu zebrano około 30.000 zł. Wydawałoby się że znamy te bajki na pamięć i nic nie jest nas w stanie zaskoczyć. A jednak! W naszym teatrze w znakomitej scenografii aranżacji i improwizacji w doskonałej grze aktorskiej wszyscy bawili się doskonale. Dzieci czynnie uczestniczy w spektaklu, a nie którzy dorośli na nowo poznali treść bajek z dzieciństwa. Cała widownia i osoby występujące na scenie miały zabawę po pachy.
W spotkaniu udział wzięli:
dr Zbigniew Bajka - ekspert d/s przemian na rynku polskich mediów i środowiska dziennikarzy; dr Agnieszka Hess - zajmująca się zagadnieniami społeczeństwa obywatelskiego i komunikacji społecznej; studenci dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego; wolni słuchacze - odbiorcy mediów. Na wstępie zostały przedstawione pytania i odpowiedzi zadane przeze mnie we wcześniejszym wywiadzie z dr Zbigniewem Bajką (wywiad zamieszczony na Antybarierze w dniu 31.05.2012r.). Stały się one obszarem do dyskusji dla wszystkich obecnych.
Jednym z pierwszych portali dziennikarstwa uczestniczącego są właśnie Indymedia. Powstał on 30.11.1999 r. przy okazji protestów przeciw spotkaniu Światowej Organizacji Handlu w Seattle. Uczestnicy strajków zostali spacyfikowani przez Gwardię Narodową, a informacja o tym nie pojawiła się w żadnym z głównych mediów. Demonstranci postanowili sami stworzyć medium, które będzie otwarte na wszystkie informacje. Ich hasło przewodnie brzmiało: “Don’t hate the media, become the media”, czyli “Przestań nienawidzić mediów, zrób sobie własne!”.
Wejście do galerii, w większości drzwi są automatycznie otwierane (uff - jaka ulga!!!) i już na wejściu naturalnej wielkości wagon tramwajowy, który wzbudza ciekawość wchodzących klientów. Co będzie dalej?! No to w drogę!
Sklepy, dużo sklepów, które zachęcają różnymi atrakcjami do zakupów. W holu eksponaty starych modeli aut (lata 70-te). Wierzyć się nie chce, można było tym jeździć?!
Potencjalny klient w tym miejscu ma czas na zastanowienie i decyzję, czy wcześniej upatrzony artykuł w sklepie rzeczywiście jest niezbędny i konieczny do kupienia.